Retina AMD Polska

Frutti di mare na wigilijnym stole

Anna Dąbrowska, członkini zarządu Retina AMD Polska, dzieli się z nami swoimi wspomnieniami świąt Bożego Narodzenia z dzieciństwa, a także jako miłośniczka Włoch, przybliża jak ten czas spędzają mieszkańcy Italii. 
Co Włosi jedzą na Święta Bożego Narodzenia? Jakie mają tradycje i zwyczaje?

Z włoskich wakacji wracamy zachwyceni. Italia urzeka na każdym kroku. Wycieczek turystycznych nie trzeba planować, bo gdzie się rzuci kamieniem, tam jest pięknie. Wspaniała i znana w świecie włoska kuchnia, wypiera typowe potrawy, które wcześniej nam smakowały. Po powrocie z urlopu rozkoszujemy się winem, a delektując się nim, mruczymy wspominając ten kraj. Czy najcudowniejsze święta Bożego Narodzenia, Festa di Natale, są tam też tak piękne?

Cały rok marzę o polskiej wieczerzy wigilijnej. I choć nie jestem fanką serwowanych tradycyjnych potraw wigilijnych, czuję ich smak i tęsknię za nimi cały rok. I to jest nasz polski fenomen, że ten zestaw dań pojawia się tylko raz w roku na stole. Otoczony tajemnicą i jakąś magią. Nie może zabraknąć niczego. Każda gospodyni już wiele dni wcześniej obmyśla plan zakupów. W telewizji pływają karpie, liczne reklamy lukrów czy margaryny cieszą się większa oglądalnością niż popularne seriale. Im bardzie jesteśmy w Europie i w jej handlowych strukturach, tym szybciej sugeruje się nam nadejście zimy i tych świat. W połowie października popularny niemiecki Lidl wystawia stojaki z czekoladowymi mikołajami i adwentowymi kalendarzami. Możemy nabyć marcepanowe kuleczki lub marcepanowe bloki oblane grubo czekoladą. Do wyboru pierniczki: z polewą lub bez – Niemcy są mistrzami pierników. Znaleźć można nawet włoskie baby Panattone z cytrynowym lub pistacjowym nadzieniem. Mniejsze tańsze, większe droższe. Dla każdego coś dobrego.

Patrzymy, patrzymy, ale… czekamy. Na te nasze, polskie święta, bo te kochamy najbardziej.

Pomimo, że dzisiaj towaru jest w bród, to przed Bożym Narodzeniem handlarze pracują bez przerwy. Gigantyczne kolejki po karpia w marketach, gdzie, jak dawniej, można zając kolejkę i porozmawiać z kimś „na żywo”, a nie tylko wirtualnie.

Po zakupie karpia lecimy po kapustę, najlepiej na bazarek. Pamiętam rodzinną historię, gdy babcia opowiadała, że kapustę ubijała, wchodząc do beczki, moja ciocia a jej siostra. Ciocia miała dość sporą nadwagę, więc starczały pewnie jej trzy podskoki i kapusta była ubita. Podobno ciocia skakała w skarpetkach. Zastanawiam się często, kto ubijała kapustę, którą teraz kupuję na bazarze, ale głupio mi o to zapytać sprzedawcę.

Biegamy dalej, stoimy w korkach, przepychamy się w sklepach i denerwujemy okropnie, jak to przed świętami.

Często na stołach goszczą śledzie. W oliwie z cebulką, ale też w innych odsłonach. Z opowieści babci wiem, że kiedyś kupowała je zawsze u Żyda, bo były najlepsze. Nie może zabraknąć kompotu z suszu, który nie bez powodu pojawia się na wigilijnym stole. Serwowane dania, pomimo, że postne, są ciężkie. Kompot ma działanie przyspieszające trawienie i przynosi ulgę zmęczonemu żołądkowi.

Oczywiście mamy i desery. U mnie w domu, tort makowy wyparł tradycyjny makowiec. Robi go moja mama. Jest bez mąki, i jak to mama mówi, niskokaloryczny. Zapomina jednak, że dodaje do niego górę bakalii i kilogram miodu, a całość polewa obficie prawdziwą czekoladą.  Ale jest bez mąki, więc można jeść!

Na polskim stole musi być i zupa. U mnie czysty barszcz z fasolą Jaś, w wielu domach grzybowa z łazankami.

 

Jeżeli ktoś potrafi to lepi pierogi własnoręcznie. Dziś, gdy w każdym sklepie jest ich pełno, wręcz nie wypada takich sklepowych podawać na stół. Najlepiej by pierogi lepiła wielopokoleniowa rodzina: babcia, mama, córka lub nawet syn, bo teraz mężczyźni przejmują rolę kobiet. I tak spędzają wszyscy jeden wieczór, nie używając telefonu komórkowego, bo maja zajęte i ubrudzone mąką ręce. To dziś jakby forma terapii grupowej.

Wszystkie potrawy przygotowujemy z wyprzedzeniem. Postną kapustę z grzybami wystawia się na balkon i dobrze, jeśli się przymrozi. Wtedy ja odgrzewamy i znów wystawiamy na balkon, by zamarzła. I tak w kółko, aż do Wigilii. Pamiętam z dzieciństwa, jak nie było jeszcze osiedli z apartamentowcami z dużymi tarasami, a większość ludzi mieszkała w blokach z wielkiej płyty i miała takie malutkie balkoniki. Mieścił się na nich jedynie gar z kapustą lub jamnik.

Gdy święta są już przygotowane i jesteśmy odświętnie ubrani, zasiadamy do stołu. Katolicy przed wieczerzą dzielą się opłatkiem. To bardzo ważny symbol naszej tradycji.

U mnie w domu talerzyk z opłatkiem trzyma najstarsza osoba w rodzinie i jako pierwsza składa wszystkim świąteczne życzenia. Tradycja także mówi, by postawić puste nakrycie na wigilijnym stole dla wędrowca, który może zapukać do naszych drzwi. W wielu domach takie miejsce jest przygotowane. Zastanawiam się jednak, czy gdyby ktoś zapukał do nas, to czy zaprosilibyśmy go do stołu? Czy dziś, gdy jesteśmy tak zamknięci i skupieni na własnych potrzebach, potrafimy zauważyć drugiego człowieka? Często głodnego, brudnego, niepełnosprawnego…

Atmosferę tej magicznej wigilijnej wieczerzy potęgują polskie kolędy, które są puszczane we wszystkich stacjach radiowo-telewizyjnych. W moim domu śpiewamy większość kolęd i bardzo to lubimy. Dawniej na organkach kolędy grał mój tata. Wspólne kolędowanie to także forma odpoczynku między kolejnymi świątecznymi smakołykami i przedłużenia tej jedynej w roku wyjątkowej wieczerzy.

Podczas Wigilii nie rozmawiamy o codziennych problemach i troskach, czy też o bieżących sprawach. Wspominamy dawne czasy i Boże Narodzenie naszych przodków. Opowiadamy kto dzwonił z życzeniami i kogo pozdrawiał. Polska atmosfera tego wieczoru jest jedyna i niepowtarzalna. Zatrzymujemy się na chwilę, szukamy wokół czy też w sobie ziarenka prawdziwej dobroci, by ofiarować ją innym i sprawić, by Wigilia jak co roku była magiczna!

Włoskie święta mają także rodzinny charakter, lecz według mnie, brakuje tego wyjątkowego nastroju. Trzy dni świąt traktuje się jednakowo. Dużą wagę Włosi przywiązują do dekoracji domów, a także ulic. W małych miasteczkach czy też wioskach, mieszkańcy sami wykonują dekoracje i ozdabiają nimi np. latarnie. W większości górskich miejscowości stoją szopki.

Podczas Wigilii cała rodzina zbiera się przy stole na uroczystej kolacji. Pomimo, że Włosi są twórcami najpiękniejszych arii i oper, w tle nie słychać żadnych kolęd. Po jedzeniu gra się w karty lub w tombolę, i od razu przechodzi się do wymiany prezentów. Wśród praktykujących katolików popularne jest pójście na pasterkę, po niej zaś, otwiera się prosecco i składa życzenia. Jada się dania rybne lub różnorodne owoce morza, ale oczywiście z makaronami. Popularna zupa to rosół z węgorzem.  Serwowane jest dobre wino z jakiejś „cantiny” (czyli: piwniczki) ze znanej winiarni. Nie może zabraknąć słodyczy. Są to głownie Panettoni – baby z bakaliami lub Torrone – nugaty nadziewane migdałami, orzechami oraz czekoladą. Rzadko która włoska gospodyni przygotowuje wypieki w domu.

Wszystkie ciasta po świętach są bardzo przecenione i kosztują mniej niż 1 Euro. Duża część tych nie sprzedanych na Boże Narodzenie ciast, trafia przed Wielkanocą do Polski. Sprytni Włosi zauważyli, że my jemy baby na te wiosenne święta. A że towar ma długa ważność, to nam przysyłają. I biznes się kręci.

Najważniejszym symbolem świąt jest choinka. Jednak ta włoska tradycja istnieje dopiero od XIX wieku i została przywieziona z Niemiec. Drzewko ubiera się 8 grudnia, a rozbiera 6 stycznia. Ozdoby świąteczne kupuje się zazwyczaj na targach przedświątecznych, z których znany jest Południowy Tyrol. Targi trwają przez cały grudzień i kończą się tuż po Nowym Roku. Ściągają wielu turystów z całego świata, są też popularne wśród mieszkańców włoskich miasteczek. Sklepy w formie drewnianych chatek ustawione są na reprezentacyjnych placach, często obok okazałych kościołów, jak np. w Bolzano. Tradycja Mercatino di Natale (czyli: kiermasz świąteczny) obejmuje Włochy Północne, w szczególności Tyrol, bo jest to tradycja niemiecka, a tereny te zamieszkuje w dużej mierze ludność austriacka. Na kiermaszu można napić się grzanego wina czy zjeść niemiecką białą kiełbaskę. Świąteczne stragany oferują bardzo ładne, lecz drogie ozdoby świąteczne. Jeśli zdecydujemy się na zakup, nawet drobiazgu, towar zostanie bardzo gustownie zapakowany.

Wigilia we Włoszech to trochę elegantsza kolacja. Wprawdzie podczas wieczerzy pojawiają się nadziewane kalmary, spaghetti z krewetkami czy ravioli z łososiem i ricottą, to ja marzę o porcji karpia w delikatnej słodkawej galarecie, o kompocie z suszu, o kapuście z grzybami, i o tym torcie makowym grubo oblanym czekoladą. O przepięknych polskich kolędach, których mogę słuchać bez końca, i o tych rodzinnych historiach opowiadanych tylko raz w roku.

Dlatego na Wigilię nie należy wyjeżdżać do Włoch! Ani nigdzie indziej!

 

Anna Dąbrowska, członkini Zarządu Retina AMD Polska

facebook
youtube
tweeter

Kontakt

Retina AMD Polska

ul. Konwiktorska 7 pok. 25
00-216 Warszawa
e-mail: retinaamd@retinaamd.org.pl

Małgorzata Pacholec tel. 602 634 400

Polityka prywatności

Informacje rejestrowe

Rok powstania: 1998
KRS: 0000109446
NIP: 526-22-92-779
REGON: 01329054500000

Góra